Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 10 października 2011

PSPN i Polityka

Zbliżają się wybory, stąd Polska Sieć przebudowując nieco stronę internetową promuje myślących polityków, włączających swój racjonalny głos w debatę narkotykową. Nie ma ich wielu ale pochodzą ze wszystkich opcji oprócz PiS, gdzie mimo szczerych chęci nie udało się nam znaleźć nikogo  wartego poparcia. Gdyby żył taki Paweł Wypych (zginął pod Smoleńskiem), szef Biura Polityki Społecznej za warszawskiej prezydentury Lecha Kaczyńskiego, dzięki któremu Miasto Stołeczne w dwa lata podwoiło liczbę miejsc leczenia substytucyjnego….
PSPN wskazując ludzi nie partie, jest nadal poza polityką, oprócz tej  narkotykowej.
Osobiście odpowiada mi osoba Marka Balickiego, osoby od lat sprawdzonej, wiarygodnej i niesłychanie pracowitej. Popierany jest przez SLD, choć członkiem owego ugrupowania nie jest.
Marek Balicki, pomógł przełamać opór NFZ, który unikał przez długi czas zajęcia stanowiska w sprawie nierównowagi w dostępie do podstawowych świadczeń, monopolizacji pomocy i leczenia uzależnionych od narkotyków przez formy stacjonarne. Stanowisko NFZ w tej sprawie już jest i w postaci wytycznych zostało przekazane oddziałom, w tym do tych oddziałów, gdzie szczodrość wobec ośrodków rehabilitacji przekracza wszelką przyzwoitość. Mamy obecnie taki paradoks, że im mniej kasy na ośrodki/społeczności terapeutyczne tym lepiej dla uzależnionych. Tylko wtedy zatrudnieni w społecznościach terapeutycznych specjaliści będą rozglądać się za inną, bardziej potrzebną działalnością. Czym bardziej się przetrzepie ST, tym lepiej też dla ichnich terapeutów, którym może ubędzie arogancji, ubędzie ignorancji.  
Ideologia drug free, która w Polsce ma bardzo radykalną pomorską postać i zatruła umysły polskich terapeutów nie jest osadzona na cywilizowanych podstawach. Nie jest osadzona na otwartej dyskusji specjalistów, na materiale badawczym. Wykluczenia tysięcy uzależnionych, pozbawienie ich dostępu do skutecznej pomocy nie da się uzasadnić na konferencjach i w poważanych publikacjach (pokażcie jakąś). Jest to ideologia skrywana i szeptana, zasłonięta frazesami i aluzjami. Ma wymiar podwórkowo-kloaczny, konspiracyjny jak pedofilia i antysemityzm, więc tylko wśród ziomali może być ujawniona. Na spotkaniach o polityce leczniczej w Gdańsku, o ideologię drug free walczyli zażarcie wystawni na pośmiewisko (z powodu skrajnej niekompetencji) urzędnicy, bo żaden jej wyznawca - specjalista leczenia uzależnień nie miał odwagi zabrać głosu lub się pojawić. Tak jest na spotkaniach w całej Polsce, tak było też ostatnio 28 września, na spotkaniu w Urzędzie Miasta w Krakowie, w mieście gdzie umówiliśmy się stworzyć interdyscyplinarny zespół ds. polityki leczniczej.


Jacek Charmast

sobota, 8 października 2011

Grecka Ketea i holenderskie Emiliehoeve wołają o pomoc!

Stare i zasłużone europejskie organizacje narkotykowe, grecka Ketea i holenderskie Emiliehoeve wołają o pomoc. Kryzys i wynikająca z niego skala cięć budżetowych, która je dotknie to trzęsienie ziemi.

Uważam osobiście, że polskie NGO powinny udzielić im wsparcia, ale wskazując na warunki jakie powinny spełnić, by tamtejszy płatnik złagodził stanowisko. Jednym z nich jest podporządkowanie greckiego monopolisty Ketei tak przeformułowanej polityce leczniczej, dla której abstynencja jest tylko jednym z wielu, wcale nie najważniejszym celem. Tym ważniejszym zgodnie z zaleceniami WHO jest poprawa funkcjonowania, natomiast abstynencja w tej hierarchii jest dopiero na trzecim miejscu. Taka hierarchia celów zhumanizuje Keteę, uczyni jej działanie efektywniejszym, a zarazem Grecji opłaci się nie oszczędzać kosztem leczenia uzależnionych. Tam jak w Polsce, należy tworzyć interdyscyplinarne zespoły kreujące politykę leczniczą, gdzie WWT (wszystko wiedzący terapeuci): pedagodzy i psycholodzy nie grają pierwszych skrzypiec. Przed laty w Holandii swoim brakiem rozumu, doprowadzili do zupełnej marginalizacji metody społeczności terapeutycznej, czego przykładem jest dzisiejsza ranga Emiliehoeve. Dzisiaj ST (społeczności terapeutyczne należy chronić głownie przed nimi samymi - podobny proces samo marginalizacji ośrodków stacjonarnych ma dzisiaj miejsce w Polsce, a one zamiast pójść po rozum do głowy, oddają się w ręce złoczyńców, gryzą po kostkach i prowadzą politykę „oblężonej twierdzy”.
W Grecji WWT również stworzyli monopol, ale ichniego pomagacza dzielą od naszego, „leśnego troglodyty” lata świetlne. Tam, taki terapeuta z Ketei, nie może tkwić w jednym miejscu, np. dwadzieścia lat w jakimś dzikim folwarku, nazwanym na wyrost ST i do końca w nim ogłupieć i maltretować pacjentów. Bardzo trudno w naszym kraju o pomagacza, z którego ST nie zrobi po paru latach kretyna. Na paruset, znanych mi pracujących w tym modelu osób, tylko kilka wskazałbym jako te, które potrafiły się obronić się przed ogłupieniem (na ogół osoby te pracują dodatkowo w ambulatoriach). Owo głupienie wyraża się głównie w przekonaniu o doskonałości tej metody, przekonanie niewzruszone nawet mimo doświadczania ciągłych porażek.  W Ketei terapeuta jest zobligowany do pracy w wielu serwisach i na tym polega jej przewaga nad takim Monarem. W Polsce 30% - 40% terapeutów nie przechodzi/powtarza egzamin certyfikacyjny, bo są krótko mówiąc mentalnie ukształtowanymi klawiszami, a nie terapeutami. Podchodzą do pacjentów jak do stada, na dodatek stada, w którym rej wodzą kryminaliści.
Ketea i Emiliehoeve to organizacje osadzone w skrajnie różnej rzeczywistości, ale na podobnej selekcyjnej ideologii, która w Polsce doprowadziła tysiące ludzi szukających pomocy do śmierci a ich rodziny do rozpaczy. Teraz ta ideologia przebija się w Rosji, a jeżeli się przebije oczywiście drogą selekcji może pomóc setkom osób, ale tysięce doprowadzi do przedwczesnej śmierci (w Rosji szacunkowe dane mówią o ponad milionie uzależnionych). Setki tysięcy Rosjan będzie miało tylko taki wybór jak w Gdańsku (wzorcowej europejskiej enklawie głupoty) - albo godzisz się dobrowolnie zrezygnować z autonomii i godności, zaczniesz „terapię” w pół zamkniętym, resocjalizacyjnym systemie, albo zdychaj na ulicy.
Wielu się oburza na porównanie ST do więzienia, ale do więzienia można iść też „prawie” dobrowolnie. Można też dobrowolnie w nim pozostać i zbyć się swoich praw, gdy w alternatywie jest tylko umieranie pod płotem. Są też w świecie placówki penitencjarne, które przebijają niektóre ST humanitarnym podejściem.


Jeszcze w styczniu otrzymałem z Rosji pewien dokument do skomentowania. Jest to „Koncepcja reorganizacji służby narkologicznej”, gdańskie łajno ubrane we humanitarne frazesy. Tak mniej więcej to skomentowałem. Napisałem jeszcze, że Polska właśnie stara się ze wszystkich sił odejść od selekcyjnego systemu, ale na jego straży stoją organizacje pozarządowe, opanowane przez ukształtowanych w komunie „klawiszy”. Wszystkie polskie strategie ochrony zdrowia odnoszące się do pomocy uzależnionym, wskazują jako na priorytet, odejście od selekcji/eliminacji prowadzonej w ramach monopolu modelu stacjonarnego: Narodowy Program Zdrowia, Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, kolejne KPPN, w wreszcie wytyczne dla NFZ z tego roku (o tym ostatnim dokumencie nie napisałem w tamtym komentarzu, bo ma dopiero miesiąc a powstał wyniku prowadzonej przez parę lat obywatelskiej akcji nacisku na NFZ).
Wiem, że autorzy „Koncepcji” to ludzie światli, pragmatyczni. Uważają po prostu, że proponowany model to tylko etap w drodze do jego europeizacji. Do innego myślenia muszą najpierw dorosnąć politycy, musi dorosnąć ich kler, który ma tam wiele do powiedzenia w kwestiach dot. wykluczenia. Uważam jednak, że Rosja nie musi przechodzić „gdańskiego” etapu, płacąc za niego aż tak wysoką cenę. Potrzebna im, jak w Polsce szeroka debata o wykluczeniu, potrzebne pilotażowe zintegrowane programy, a polityce leczniczej „interdyscyplinarne zespoły”, gdzie obok terapeutów zasiądą lekarze, wśród nich głównie zakaźnicy, policjanci, więziennicy, przedstawiciele organów wymiaru sprawiedliwości.
 Rosyjska „koncepcja” jest więc postępem, biorąc pod uwagę tamtejsze bardzo azjatyckie podejście do wykluczenia: „odwróciłeś się od społeczeństwa, więc zdychaj”. Czy mieliście okazje widzieć jaka zachowują się Japończycy, gdy przechodzą przez europejskie bajzle? Jeżeli widzieliście to zgodzicie się, że nasz „gdański” model jest tylko na pół europejski, w drugiej połowie zaś azjatycki. Fajnie, że problem WWT w Polsce jest już niemal załatwiony,  idzie o to by nie przenieśli oni swoich chorych zasad do krajów sąsiednich, tam gdzie tysiące porąbańców tylko czyha, by móc drugim człowiekiem poniewierać pod pozorem pomocy.

Jacek Charmast