Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 10 października 2011

PSPN i Polityka

Zbliżają się wybory, stąd Polska Sieć przebudowując nieco stronę internetową promuje myślących polityków, włączających swój racjonalny głos w debatę narkotykową. Nie ma ich wielu ale pochodzą ze wszystkich opcji oprócz PiS, gdzie mimo szczerych chęci nie udało się nam znaleźć nikogo  wartego poparcia. Gdyby żył taki Paweł Wypych (zginął pod Smoleńskiem), szef Biura Polityki Społecznej za warszawskiej prezydentury Lecha Kaczyńskiego, dzięki któremu Miasto Stołeczne w dwa lata podwoiło liczbę miejsc leczenia substytucyjnego….
PSPN wskazując ludzi nie partie, jest nadal poza polityką, oprócz tej  narkotykowej.
Osobiście odpowiada mi osoba Marka Balickiego, osoby od lat sprawdzonej, wiarygodnej i niesłychanie pracowitej. Popierany jest przez SLD, choć członkiem owego ugrupowania nie jest.
Marek Balicki, pomógł przełamać opór NFZ, który unikał przez długi czas zajęcia stanowiska w sprawie nierównowagi w dostępie do podstawowych świadczeń, monopolizacji pomocy i leczenia uzależnionych od narkotyków przez formy stacjonarne. Stanowisko NFZ w tej sprawie już jest i w postaci wytycznych zostało przekazane oddziałom, w tym do tych oddziałów, gdzie szczodrość wobec ośrodków rehabilitacji przekracza wszelką przyzwoitość. Mamy obecnie taki paradoks, że im mniej kasy na ośrodki/społeczności terapeutyczne tym lepiej dla uzależnionych. Tylko wtedy zatrudnieni w społecznościach terapeutycznych specjaliści będą rozglądać się za inną, bardziej potrzebną działalnością. Czym bardziej się przetrzepie ST, tym lepiej też dla ichnich terapeutów, którym może ubędzie arogancji, ubędzie ignorancji.  
Ideologia drug free, która w Polsce ma bardzo radykalną pomorską postać i zatruła umysły polskich terapeutów nie jest osadzona na cywilizowanych podstawach. Nie jest osadzona na otwartej dyskusji specjalistów, na materiale badawczym. Wykluczenia tysięcy uzależnionych, pozbawienie ich dostępu do skutecznej pomocy nie da się uzasadnić na konferencjach i w poważanych publikacjach (pokażcie jakąś). Jest to ideologia skrywana i szeptana, zasłonięta frazesami i aluzjami. Ma wymiar podwórkowo-kloaczny, konspiracyjny jak pedofilia i antysemityzm, więc tylko wśród ziomali może być ujawniona. Na spotkaniach o polityce leczniczej w Gdańsku, o ideologię drug free walczyli zażarcie wystawni na pośmiewisko (z powodu skrajnej niekompetencji) urzędnicy, bo żaden jej wyznawca - specjalista leczenia uzależnień nie miał odwagi zabrać głosu lub się pojawić. Tak jest na spotkaniach w całej Polsce, tak było też ostatnio 28 września, na spotkaniu w Urzędzie Miasta w Krakowie, w mieście gdzie umówiliśmy się stworzyć interdyscyplinarny zespół ds. polityki leczniczej.


Jacek Charmast

sobota, 8 października 2011

Grecka Ketea i holenderskie Emiliehoeve wołają o pomoc!

Stare i zasłużone europejskie organizacje narkotykowe, grecka Ketea i holenderskie Emiliehoeve wołają o pomoc. Kryzys i wynikająca z niego skala cięć budżetowych, która je dotknie to trzęsienie ziemi.

Uważam osobiście, że polskie NGO powinny udzielić im wsparcia, ale wskazując na warunki jakie powinny spełnić, by tamtejszy płatnik złagodził stanowisko. Jednym z nich jest podporządkowanie greckiego monopolisty Ketei tak przeformułowanej polityce leczniczej, dla której abstynencja jest tylko jednym z wielu, wcale nie najważniejszym celem. Tym ważniejszym zgodnie z zaleceniami WHO jest poprawa funkcjonowania, natomiast abstynencja w tej hierarchii jest dopiero na trzecim miejscu. Taka hierarchia celów zhumanizuje Keteę, uczyni jej działanie efektywniejszym, a zarazem Grecji opłaci się nie oszczędzać kosztem leczenia uzależnionych. Tam jak w Polsce, należy tworzyć interdyscyplinarne zespoły kreujące politykę leczniczą, gdzie WWT (wszystko wiedzący terapeuci): pedagodzy i psycholodzy nie grają pierwszych skrzypiec. Przed laty w Holandii swoim brakiem rozumu, doprowadzili do zupełnej marginalizacji metody społeczności terapeutycznej, czego przykładem jest dzisiejsza ranga Emiliehoeve. Dzisiaj ST (społeczności terapeutyczne należy chronić głownie przed nimi samymi - podobny proces samo marginalizacji ośrodków stacjonarnych ma dzisiaj miejsce w Polsce, a one zamiast pójść po rozum do głowy, oddają się w ręce złoczyńców, gryzą po kostkach i prowadzą politykę „oblężonej twierdzy”.
W Grecji WWT również stworzyli monopol, ale ichniego pomagacza dzielą od naszego, „leśnego troglodyty” lata świetlne. Tam, taki terapeuta z Ketei, nie może tkwić w jednym miejscu, np. dwadzieścia lat w jakimś dzikim folwarku, nazwanym na wyrost ST i do końca w nim ogłupieć i maltretować pacjentów. Bardzo trudno w naszym kraju o pomagacza, z którego ST nie zrobi po paru latach kretyna. Na paruset, znanych mi pracujących w tym modelu osób, tylko kilka wskazałbym jako te, które potrafiły się obronić się przed ogłupieniem (na ogół osoby te pracują dodatkowo w ambulatoriach). Owo głupienie wyraża się głównie w przekonaniu o doskonałości tej metody, przekonanie niewzruszone nawet mimo doświadczania ciągłych porażek.  W Ketei terapeuta jest zobligowany do pracy w wielu serwisach i na tym polega jej przewaga nad takim Monarem. W Polsce 30% - 40% terapeutów nie przechodzi/powtarza egzamin certyfikacyjny, bo są krótko mówiąc mentalnie ukształtowanymi klawiszami, a nie terapeutami. Podchodzą do pacjentów jak do stada, na dodatek stada, w którym rej wodzą kryminaliści.
Ketea i Emiliehoeve to organizacje osadzone w skrajnie różnej rzeczywistości, ale na podobnej selekcyjnej ideologii, która w Polsce doprowadziła tysiące ludzi szukających pomocy do śmierci a ich rodziny do rozpaczy. Teraz ta ideologia przebija się w Rosji, a jeżeli się przebije oczywiście drogą selekcji może pomóc setkom osób, ale tysięce doprowadzi do przedwczesnej śmierci (w Rosji szacunkowe dane mówią o ponad milionie uzależnionych). Setki tysięcy Rosjan będzie miało tylko taki wybór jak w Gdańsku (wzorcowej europejskiej enklawie głupoty) - albo godzisz się dobrowolnie zrezygnować z autonomii i godności, zaczniesz „terapię” w pół zamkniętym, resocjalizacyjnym systemie, albo zdychaj na ulicy.
Wielu się oburza na porównanie ST do więzienia, ale do więzienia można iść też „prawie” dobrowolnie. Można też dobrowolnie w nim pozostać i zbyć się swoich praw, gdy w alternatywie jest tylko umieranie pod płotem. Są też w świecie placówki penitencjarne, które przebijają niektóre ST humanitarnym podejściem.


Jeszcze w styczniu otrzymałem z Rosji pewien dokument do skomentowania. Jest to „Koncepcja reorganizacji służby narkologicznej”, gdańskie łajno ubrane we humanitarne frazesy. Tak mniej więcej to skomentowałem. Napisałem jeszcze, że Polska właśnie stara się ze wszystkich sił odejść od selekcyjnego systemu, ale na jego straży stoją organizacje pozarządowe, opanowane przez ukształtowanych w komunie „klawiszy”. Wszystkie polskie strategie ochrony zdrowia odnoszące się do pomocy uzależnionym, wskazują jako na priorytet, odejście od selekcji/eliminacji prowadzonej w ramach monopolu modelu stacjonarnego: Narodowy Program Zdrowia, Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, kolejne KPPN, w wreszcie wytyczne dla NFZ z tego roku (o tym ostatnim dokumencie nie napisałem w tamtym komentarzu, bo ma dopiero miesiąc a powstał wyniku prowadzonej przez parę lat obywatelskiej akcji nacisku na NFZ).
Wiem, że autorzy „Koncepcji” to ludzie światli, pragmatyczni. Uważają po prostu, że proponowany model to tylko etap w drodze do jego europeizacji. Do innego myślenia muszą najpierw dorosnąć politycy, musi dorosnąć ich kler, który ma tam wiele do powiedzenia w kwestiach dot. wykluczenia. Uważam jednak, że Rosja nie musi przechodzić „gdańskiego” etapu, płacąc za niego aż tak wysoką cenę. Potrzebna im, jak w Polsce szeroka debata o wykluczeniu, potrzebne pilotażowe zintegrowane programy, a polityce leczniczej „interdyscyplinarne zespoły”, gdzie obok terapeutów zasiądą lekarze, wśród nich głównie zakaźnicy, policjanci, więziennicy, przedstawiciele organów wymiaru sprawiedliwości.
 Rosyjska „koncepcja” jest więc postępem, biorąc pod uwagę tamtejsze bardzo azjatyckie podejście do wykluczenia: „odwróciłeś się od społeczeństwa, więc zdychaj”. Czy mieliście okazje widzieć jaka zachowują się Japończycy, gdy przechodzą przez europejskie bajzle? Jeżeli widzieliście to zgodzicie się, że nasz „gdański” model jest tylko na pół europejski, w drugiej połowie zaś azjatycki. Fajnie, że problem WWT w Polsce jest już niemal załatwiony,  idzie o to by nie przenieśli oni swoich chorych zasad do krajów sąsiednich, tam gdzie tysiące porąbańców tylko czyha, by móc drugim człowiekiem poniewierać pod pozorem pomocy.

Jacek Charmast

czwartek, 11 sierpnia 2011

"Amy nadużyta"

Młodzieżówka prawicowej szwajcarskiej partii SVP wykorzystuje zdjęcie Amy Winehouse w kampanii przeciw dekryminalizacji narkotyków.

Plakat przedstawia zdjęcie zmarłej wokalistki, gdzie wygląda powiedzmy oględnie bardzo niekorzystnie, co ma z kolei sugerować, że jest pod "wpływem substancji". Brak szacunku dla zmarłej? Owszem, ale też ta obłędna narkofobia, która wtłacza nam w głowy karykaturę problemu, jego najbardziej odstręczającą postać, po to by przeforsować swoje.
Narkofobia nie tylko szwajcarska, ale też nasza rodzima, sprowadza najchętniej zróżnicowany, wymagający głębokiego namysłu problem do jego skrajnych przejawów, do wyniszczenia i śmierci, do upodlenia i przestępczego życia. Narkofobia, z jej córka kryminalizacją zapominają, że same są najczęściej równorzędną z narkotykami (niektórymi) przyczyną takiego stanu rzeczy.
Zapomina się też, że większość osób sięgających po nielegalne substancje to palacze konopi, którzy mają się w większości równie dobrze jak członkowie takiej czy siakiej prawicowej partii.
Moja matka przeprowadziła się klika lat temu do małej, letniskowej miejscowości pod Warszawą, gdzie od miesięcy szuka fachowca "złotej rączki", kogoś kto pomoże naprawić zlew, pomalować parkan czy skosić trawę. W sklepie z materiałami budowlanymi usłyszała:

Kto się uzależnia, a kto wychodzi cało?


New, York Times - Artykuł opublikowany przez Dr. Richarda A. Friedmana –

1 Sierpień 2011

Krótko po tym jak znaleziono martwą piosenkarkę Amy Winehouse w jej mieszkaniu w Londynie – w radiu często zaczęto puszczać jej hit muzyczny Pt. „Odwyk” – jest to piosenka o jej odmowie odbycia leczenia na jej uzależnienie narkotykowe.

Uzależniona Amy Winehouse walczyła z uzależnieniem od substancji narkotycznych

Mężczyzna powiedział: „ Jak sądzisz, dlaczego tutaj jesteś?”

Ja powiedziałam „ Nie mam zielonego pojęcia”

Stracę swoje dziecko. Dlatego też zawsze trzymam butelkę w pobliżu.

Oficjalna przyczyna zgonu Pani, Winehouse’s nie zostanie ogłoszona aż do Października, gdy zostanie wydany raport toksologiczny. Ale na podstawie jej głośnej walki z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków wydaje się, że to właśnie one odegrały znaczącą rolę w jej śmierci. Jej matka wspominając z sentymentem swoją córkę powiedziała w wywiadzie dla „The Sunday Mirror”, że śmierć jej córki była „Kwestią czasu” 
Dlaczego tak się dzieje?

wtorek, 9 sierpnia 2011

Narkofobia, co to jest?

Narkofobia i jej pochodzenie. Jak głosi stara legenda, a w każdej legendzie jest ziarno prawdy, dawno, dawno temu, w Polsce w latach 60-tych ubiegłego wieku, kiedy Arogant uwiódł Ignorancję , a może było na odwrót – z ich związku poczęła się Narkofobia. Jest więc Narkofobia córką Ignorancji i Aroganta…
Narkofobia to nieadekwatny lęk przed narkotykami i osobami używającymi narkotyków.

Można przyjąć że początek Narkofobii tkwi w Lęku przed nieznanym. Ludzie lubią się bać, ludzie lubią się straszyć nawzajem np. narkomanem, osobą nieestetyczną, i nie kontrolująca siebie. Ludzie lubią mity, magiczne myślenie (z wygodnictwa) i różnymi mitami o narkotykach i narkomanach – osobach używających środki psychoaktywne – karmią Narkofobię.
Krewni Narkofobii to m.in. ciotki: Pycha, Chciwość, Zazdrość, wujek: Gniew i kuzyn Lenistwo.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Narkotykowi Liderzy

Artykuł „Narkotykowi liderzy”, ktory ukazał się w Praca i Życie za Granicą, przynosi ważną konkluzję, że polityka narkotykowa nastawiona na sankcje i represje wobec użytkowników niekoniecznie przynosi spodziewane rezultaty, w postaci np. ograniczenia dostępu do nielegalnych narkotyków. Nie mniej jednak krótka ocena wyników badań, na które powołuje się tekst, wymaga pewnych uściśleń.

czwartek, 4 sierpnia 2011

Beaty K. przypadek odurzenia polityką

Posłanka Kempa nie wstydzi się narkofobii. http://prasa.wiara.pl/doc/850631.Nie-wstydze-sie-narkofobii/2
Nic nowego. To zespół „niedoboru hormonu obciachu” zakaźne schorzenie, z którym polscy, nie tylko prawicowi politycy żyją często od lat, a niektórzy budują na nim swój sukces. Ciężko chora Kempa, prawdopodobnie nie bez kozery wręcz swoim niedoborem epatuje.
We wskazanym materiale, dziennikarka (z wyznaniowego medium) stawia tylko czasem dobre pytania, pozwalając dodatkowo recytować rozmówczyni hasła z pisowego bryka. Nowa ustawa zła, stara dobra choć niedoskonała, narokobiznes pije szampana a eksperci i matki uzależnionych rozpaczają. Mniej szkodliwa marihuana? Przecież wszyscy wiedzą, że każdy narkotyk uzależnia. Więzienie za skręta?  Bywało ale bardzo rzadko, dopiero przy drugiej wpadce.

wtorek, 12 lipca 2011

Lato, lato, lato czeka. Razem z latem czeka …

… lawina zatrzymań. Jak co roku, gdy tylko robi się ciepło, liczba osób zatrzymanych pod pretekstem posiadania zakazanych prawem substancji psychoaktywnych rośnie. Jak co roku, wielu z nich trafia do nas – do Biura Rzecznika Praw Osób Uzależnionych. Dzięki naszej pomocy nierzadko udaje się doraźnie łatać nieprawidłowości prawa i wyciągać z opresji młodych ludzi złapanych w parku z jonitem w kieszeni. Niestety, jest to jedynie pomoc doraźna, zaś polskie prawo narkotykowe wymaga zmian kompleksowych. Wydaje mi się, że już niedługo, może za rok lub dwa Biuro Rzecznika przestanie funkcjonować i taka pomoc nie będzie potrzebna. Pierwszy krok za nami!

poniedziałek, 11 lipca 2011

Islandia przeciw tytoniowi

Media donoszą, że Islandia wypowiedziała wojnę tytoniowi, starając się być w zgodzie z tą logiką i podejściem, które nie akceptuje faktu, że ludzie lubią się odurzać. Nie jest to droga rozsądną, ale taka konsekwencja może budzić respekt. http://wyborcza.pl/1,75476,9886199,W_Islandii_papierosy_tylko_na_recepte_.html

Lekceważonym często faktem jest, że tytoń to substancja groźna i w dłuższej perspektywie może być zabójcza. Ten wyspiarski eksperyment może się Europie przydać, nawet jako niewypał. Może się przydać Polsce, gdzie papierosy pali blisko połowa dorosłych mężczyzn, gdzie palą onkolodzy, specjaliści uzależnień, profilaktycy, kolejni ministrowie zdrowia. Nikotyna w naszym kraju odpowiada za 100 tys. zgonów rocznie, odpowiada za to, że 75 tys. noworodków rodzi się z objawami zespołu uzależnienia od tytoniu, a 180 tys. dzieci każdego roku poprzez papierosy wkracza w świat substancji poprawiających nastrój.
Sejm uchwalił 08 marca 2010 nowelizację ustawy o ochronie zdrowia wprowadzającą zakaz palenia w lokalach gastronomicznych, rozrywkowych i wielu innych. Pierwotny projekt został w trakcie późniejszych prac w komisjach znacznie złagodzony. W efekcie nowelizacja przeszła głosami 217 posłów. Ze skrajnie różnych powodów przeciw było 165 posłów, a 48 wstrzymało się od głosu.
Trudno jest głosować za obostrzeniami, gdy się samemu pali i pije. O wiele łatwiej jest głosować „przeciw narkotykom”. 5 lat, 10 lat więzienia, 3 lata jak dla brata. Grzywna 100 zł czy 500 zł za zapalonego na przystanku szluga, wymaga już większego namysłu.
O poselskim imprezowaniu, w tym bardzo złożonym stosunku do trzeźwości pisał parę lat temu świetnie Piotr Zaremba:



niedziela, 3 lipca 2011

Debata po monarowsku

W czwartek, w Krajowym Biurze Przeciwdziałania Narkomanii odbyło się spotkanie, jakiego dotąd nie było. KBPN doprowadziło do debaty środowisk, zajmujacych się działaniami z zkresu redukcji poytu na narkotyki, debaty z przedstawicielami Sieci (oraz jej sympatykami), z członkami Monaru oraz Forum Przeciw Uzależnieniom (złożonym głównie z Monaru i jego społecznego zaplecza). Spotkanie dotyczyło przyszłości lecznictwa narkotykowego.
Krajowe Biuro przedstawiło swoją politykę, priorytety, narodowe strategie, a Jacek Charmast działania Polskiej Sieci, zaznaczając, że będzie ona nadal starała się zintegrować system pomocowy i tworzyła projekty wspierające modernizacyjne koalicje.
Zarzucano Krajowemu Biuru, że w takim spotkaniu i w ogóle pozwoliło "konfrontacyjnemu" Jackowi Charmastowi wystąpić, a z kolei Charmastowi zarzucono przedstawianie tendencyjnych danych, ataki na społeczności terapeutyczne i promowanie fałszywej tezy, że tysiące uzależnionych nie dostaje potrzebnej im pomocy. Zdaniem większości z zebranych, każdy kto chce leczenie dostaje.

Wystąpienie Charmasta dotyczyło głównie integracji systemu leczenia, problemu poszerzenia dostępu do leczenia substytucyjnego o te rejony kraju, które całkiem są go pozbawione. Danuta Wiewióra (Monar) zakomunikowała, że już dzisiaj miejsc w substytucji jest za dużo (!), Wojciech Fijałkowski (Monar) stwierdził, że "wywalczył" metadon dla Opola (!) mimo że wszystkim obecnym było wiadomo, kto tam o metadon walczył. To właśnie przedstawiciele i dyrektorzy KBPN, członkowie Sieci,  jeździli do Opola, by wpłynąć na tamtejszych decydentów i wprowadzić leczenie substytucyjne po ponad dekadzie milczenia i inercji miejscowych, niechętnych metadonowi terapeutów. Były też na sali protesty, iż to właśnie przedstawiciel Sieci Charmast siedzi za prezydialnym stołem jako jedyny spoza KBPN. Za stołem miejsca było dość. Mogła tam usiąść nie tylko przewodnicząca Monaru Koczurowska, ale również każdy kto miałbyy coś do powiedzenia lub przedstawienia. Nikt nie zgłosił chęci, prócz dr. Maja - Majewskiego z Gliwic.





Bardzo rozsądnie przekonywał Janusz Strzelecki (Monar, choć nie ortodoksyjne Forum), że już czas się ocknąć, zrezygnować z samouwielbienia, propagandy sukcesu, bo spada liczba pacjentów w ośrodkach a oferta jest nieadekwatna do potrzeb, że wiele ośrodków przyjmuje się klientów bez diagnozy, bez skierowania, prosto spod bramy.
W trakcie bardzo gorącej dyskusji, nikt w tym rwetesie nie powiedział, że popyt na ośrodki nie oznacza, że są w takiej liczbie potrzebne. Popyt czasami bywa, bo nie ma w wielu regionach dla społeczności terapeutycznych, żadnej alternatywy. Gdy nie ma w sklepie audi czy forda jeździ się tym czym jest, choćby trabantem. A tu przecież chodzi o życie. Substytucja? Niech prowadzą ją psychiatrzy (z kasy na psychiatrię), a my będziemy swych pacjentów leczyć z puli na uzależnienia.




Później trochę się uspokoiło, mówiono że pierwsze koty za płoty, ze należy dalej się spotykać, ale były to raczej życzenia mniej radykalnej części sali.
Dyrektor KBPN, Piotr Jabłoński prosił, by uczestnicy skupili się na merytoryce, na  dla wszystkich do przyjęcia aspektach i przedkładali dobro i zdrowie swoich pacjentów nad prywatne zatargi.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Dianova, nowe profesjonalne programy pomocowe.

Po całkowitym wyeliminowaniu przed laty we Francji społeczności terapeutycznych (ośrodków leczenia uzależnień narkotykowych) postają nieśmiało nowe, w oparciu o doświadczenia belgijskie, organizacji Trempoline.
Francuski Monar, organizacja Le Patriarche rozpadła się w latach 90ch, przekształcając w organizację Dianova, funkcjonującą na całym świecie, z siedzibą główną w Szwajcarii. Dianova odcięła się od sekciarskiej praktyki Engelmayera, buduje profesjonalne programy pomocowe. Guru, Lucien Engelmajer, przedstawiany w Polsce jako francuski Marek Kotański, oskarżony o przemoc, malwersacje i molestowanie seksualne, podobno wyjechał do Meksyku/Argentyny? i tam ścigany listami gończymi zmarł zostawiając na długo Francję z niesmakiem i rezerwą do społeczności terapeutycznych, a też bardziej bliskich i emocjonalnych relacji z pacjentem. Patriarche powstał w odpowiedzi na falę narkomanii w latach 60-70, kiedy nikt tak naprawdę nie miał pomysłu jak temu zaradzić. Lucien Engelmayer wystąpił z ofertą wzajemnego wsparcia i pomocy, wzorowania się na liderach, na sobie. Szybko pozyskał zwolenników i wielbicieli, zafascynował szukających pomocy. Od jednych otrzymywał nieskończone pieniądze, kosztowności, domy, a nawet zamki i ziemie. Inni gotowi byli iść za nim na kraniec świata, w wierze, że to tylko tu i z nim uda się uratować. Najpewniej władza uzyskana nad ludźmi, miała uderzyć mu wcześniej albo później do głowy, aby popchnąć go do czynów stanowiących przejaw tego posiadania.
Dziś mało jest materiałów o Patriarche, wiele tajemnic strzeże Dianova, która buduje na strukturach dawnej organizacji i próbuje wyjść na prostą. Ciekawa jest pozycja tej organizacji: buduje na zasobach zgromadzonych przez Patriarche, marginalnie korzysta z funduszy publicznych zasilana przez własną fundację. W Polsce od lat sześciu trwa proces takiego małego, polskiego Engelmajera, szefa Stowarzyszenia Karan, ks. R. Jest podejrzany o molestowanie i gwałty na pacjentach. Mimo procesu i poważnych zarzutów ksiądz nadal prowadzi swoją trzódkę.
Lidia Ostałowska, Tylko spróbuj - O zwalczaniu przemocy w Stowarzyszeniu Karan
http://www.feminoteka.pl/downloads/molestowanie_broszura_internet.pdf

Jacek Charmast

Pomijając heroinę trudno znaleźć równie groźną substancję jak wódka.

Poseł PSL Andrzej Pałys podobno pije wódkę, dużo i często. Ma taką opinię, ale istnieją też dowody http://www.youtube.com/watch?v=ODoXpqNS-q4
Jednocześnie Pałys uważa, że odpowiednim miejscem dla dzieciaka, który od czasu do czasu zapali marihuanę jest więzienie. Poseł głosował jako jedna zniewielu osób jego partii, za odrzuceniem ostatniej nowelizacji Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii, która bardzo nieśmiało próbuje odchodzić od dotychczasowego szaleństwa i przybliżyć Polskę Europie. Tak jak większość jego rodaków Pałys uważa zapewne, że istnieje zasadnicza różnica czym człowiek wprowadzi się w stan haju czy sponiewierania. Różnica uzasadniająca, dlaczego dwie wpadki mogą zrujnować życie w jednym przypadku, w drugim regularny upojenie nie przeszkadza pełnić najwyższych urzędów w
kraju.
Dla większości dzieciaków palących marihuanę, jeżeli już istnieje różnica to na niekorzyść Pałysa i jemu podobnych opojów. To raczej oni powinni być zatrzymywani i karani. Pomijając heroinę trudno znaleźć równie groźną substancję jak wódka. W naszym pijackim kraju dowodów jest aż nadto, na dodatek są one dogłębnie znane całemu społeczeństwu. Nie wiem czy jest w świecie podobnej wielkości naród, który w pewnej epoce niemal przepił swój kraj (okres dynastii saskiej) - a małe narody owszem bywają, choćby Indianie amerykańscy czy ludy Syberii. Nie wiem czy w świecie istnieją w tak znacznej liczbie, terapeuci uzależnień narkotykowych, którzy są po prostu pijakami - taki kolejny czysto polski paradoks.

Jacek Charmast